piątek, 6 września 2013

Rekomendacja

Człowiek po studiach dojrzewa, zazwyczaj. Nie każdy. Na przykład, ja. Łucja Bartman.
Praktycznie rzecz biorąc, skończyłam już studia z fizjoterapii i mam dyplom magistra z tego właśnie kierunku. Ale co mi po tym skoro pracę i tak załatwił mi ojciec? W tym momencie to świstek papieru który jest mało ważny. Za kilka lat, okej, będzie mi potrzebny. Ale teraz?
Ja jeszcze nie dojrzałam. Mam dwadzieścia trzy lata, a czuje się na o wiele mniej. Wydaje mi się, że to przez moich rodziców. Wysłali mnie do szkoły kiedy miałam sześć lat i w sumie zaczęłam studia o rok wcześniej niż moi rówieśnicy. I czasami wydaje mi się, że przez moje wcześniejsze pójście do podstawówki, rodzice zabrali mi moje dzieciństwo. Czasami wyobrażam sobie małą Łucje, które biega po dworze, jeździ na rowerze, gra w klasy i podchody i nie przejmuje się nauką. Ale to tylko moje złudzenia, nie wspomnienia.

Klan Bartmanów ciągnie się przez wiele stuleci. Pamiętam jak kiedyś na historię musieliśmy zrobić drzewo genealogiczne naszych rodziny. Tak mi się to spodobało, że pozwoliłam sobie zajrzeć do pamiątek rodzinnych. Po bardzo dogłębnych oględzinach strychu w naszym domu znalazłam coś wartego uwagi. Pamiętnik mojej prababki, Marii Bartman. Pisała tam bardzo ciekawe historię, które przytrafiły jej się oraz szkicowała. Dzięki jej pamiętnikowi dowiedziałam się, że od wielu lat nasza rodzina jest powiązana ze sportem, malarstwem, biznesem. Więc to nic dziwnego, że mój ojciec i wuj przesiadują w biurze w Spale, gdzie ćwiczy ich syn i bratanek. Do sportowego interesu doszłam też ja...

Biurowe rozmowy nie należą do najprzyjemniejszych czynności. Lecz kiedy ta rozmowa odbywa się z własnym ojcem można uznać ją za ciekawą...
Od PZPS dostałam pokój, w którym będę kiblować podczas pobytu w Spale. Przepraszam, ale to nie jest pokój tylko schowek na miotły! Przy ścianie leży jednoosobowe łóżko... raczej rozwalające się deski, poduszka z brakiem pierzy w środku i kołdra w sam raz na zimę. Obok łóżka etażerka z dziwnym czymś... a! To lampka nocna... z lampką na blacie albo szklanej szybie. Obok tego stolik z czasów średniowiecza wraz z krzesłem, z pewnością służąco jako biurko. Na przeciwko łóżka znajduje się szafa, która pomieści ciuszki na tygodniowy wypad na wakacje i dziwna szafeczka na buty, jeżeli w ogóle to szafeczką można nazwać... Wchodzę do łazienki i tam doznaje szoku. Umywalkę to znaleźli chyba najmniejszą jaką się dało, w lustrze można zobaczyć tylko swoje oko, kibelek znajduje się gdzieś w kącie, a myć mam się w... wannie! No ludzie, to są już jakieś jaja! W tej wannie mogło się kąpać z tysiąc ludzi z grzybicą, jakimś chorobami... ble!
-Tato!- drę się na cały ośrodek idąc w stronę biura. Wparowuje bez pukania do gabinetu i patrzę się na mojego ojca wzrokiem mordercy.- Co to, do cholery jasnej, ma być?!
-Co się stało, córcia?- pyta ze stoickim spokojem mój tata.
-Zapraszam.- pokazuje ręką korytarz. Wychodzi zza biurka i idzie ze mną do mojego „pokoju”.- Możesz mi wytłumaczyć co TO jest?
-Pokój.
-Jesteś pewien?- kiwa głową.- Mi się wydaje, że to schowek na miotły czarownic!
-Córcia, marudzisz.
-Nie! Dobra, przeboleje tą szafę, łóżko, stolik z dziwnym czymś... znaczy się z lampkę nocną, przeboleje starożytny stół, ale łazienki to na pewno nie!- wchodzimy do tego ciasnego pomieszczenia.- Przepraszam bardzo, ale czy ja jestem psem, żeby myć się w wannie?
-Słuchaj, jako jedyna masz wannę. Nikt ze sztabu nie ma takiego luksusu.
-Nie pocieszasz mnie tym. Wiesz ile brudasów i ludzi chorych się w niej kąpało?
-Przemyjesz ją i po sprawie.
-Ja mam jeszcze sprzątać?! O nie!
-Łucja, masz pracę to się ciesz. Bez mojej pomocy nie osiągnęłabyś nic.- wysyczał mi w twarz i wyszedł z pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Beczałam, bo ojciec miał racje. Bez niego nie dostałabym nic. W tym momencie mogłabym siedzieć pod jakimś mostem i żebrać od ludzi pieniądze na chleb, albo być panią spod latarni. A dzięki niemu jestem tu, w Spale.
-Łucja!- za moimi plecami słyszę krzyki i rozważam opcje bycia kobietą lekkich obyczajów.

###
 Witam wszystkich! :))
Dzisiaj tak krótką, za co przepraszam :c Jak pewnie wszsycy wiedzą, zaczął się rok szkolny, a ja nie uczęszczam jeszcze na studia, dlatego muszę męczyć się z nowymi nauczycielami już od września -,- Uznałam, że rozdziały będę dodawane w różnych odstępach czasu, ale tylko dla tego, że:
a) w tym roku muszę się porządnie wziąć za naukę.
b) będę spędzała więcej czasu nad korygowaniem moich błędów, przez co -mam nadzieje- rozdziały będą lepsze. A wam- czytelniczkom - będzie się lepiej czytało.
 Mam nadzieje, że zrozumiecie moje postępowanie :))
To chyba na tyle :]

Zachęcam do komentowania, bo każdy komentarz to motywacja dla mojego mózgu, jak również uśmiech na mojej twarzy ♥

Pozdrawiam cieplutko, Maniek :*